Wycieczka integracyjna Oddziału Wrocławskiego PSNJN w Dolinę Pałaców i Ogrodów

Z okazji Dnia Nauczyciela Wrocławski Oddział PSNJN postanowił udać się na wycieczkę integracyjną w Dolinę Pałaców i Ogrodów, czyli w Kotlinę Jeleniogórską. Często powtarzamy sobie słynne powiedzonko „cudze chwalicie a swego nie znacie” i faktycznie tak w życiu bywa. My postanowiłyśmy to zmienić. Kotlina Jeleniogórska stała się w chwili obecnej jednym z najpiękniejszych i najciekawszych regionów Polski – i nie widzieć choćby kilku miejsc krainy Ducha Gór to jakby nie być we Wrocławiu!

Pierwszego dnia naszego wyjazdu udałyśmy się do Jagniątkowa. Tą jedną z najbardziej malowniczych miejscowości Karkonoszy wybrał na swoją siedzibę Gerhart Hauptmann, jeden z najwybitniejszych pisarzy niemieckich, laureat nagrody Nobla z 1912r. Willa Wiesenstein (Łąkowy Kamień) powstała w latach 1900-1901 dla drugiej żony Hauptmanna – Margarety Marschalk i syna Benvenuto. Budową willi kierował berliński architekt Hans Griesbach. Willa, zwana przez samego poetę, „Burg”, (zamek, twierdza), stała się ulubionym miejscem spotkań artystów, pisarzy i intelektualistów. Tu, a raczej w parku przy willi, gdyż Hauptmann odbywał codziennie tzw. spacery twórcze, podczas których zapisywał nowe pomysły, powstała koncepcja większości jego naturalistycznych dramatów i powieści. Życzeniem poety było spocząć w parku przy willi, jednakże losy historii (koniec wojny, wysiedlenie ludności niemieckiej i napływ ludności polskiej) skłoniły żonę do zmiany decyzji. Gerhart Hauptmann został pochowany na wyspie Hiddensee w habicie franciszkańskim z egzemplarzem Biblii w ręku, którą jako młody chłopak dostał od wujka we wsi niedaleko Środy Śląskiej. W willi mieści się obecnie muzeum. Warta obejrzenia jest przede wszystkim hala rajska – pokryta malowidłami J.M. Avenariusa. Pojawiają się tam postaci z twórczości i z życia Hauptmanna. W postać św. Cecylii wcieliła się np. żona poety. Dlatego jej atrybutem nie jest lira a skrzypce (Margareta była skrzypaczką). Hauptmann ukochał to miejsce, a i ono go ukochało. Nawet skały stojące przy willi przyjęły kształt jego twarzy. Niesamowite!

Ze swojej twierdzy „Burg”, miał Hauptmann widok na ruiny malowniczo położonego zamku Chojnik, który według legendy otrzymał swoją nazwę od przepięknej sosny, stojącej na szczycie: Kynast – Chojniasty, teraz Chojnik.

Chojnik był główną siedzibą rodu Schaffgotschów, dopóki nie został trafiony przez piorun w 1675 r. Spłonęły wnętrza i wszystkie drogocenności, które przed Szwedami ukryto właśnie na zamku. Długi czas zamek stał pusty. Ruinami zaopiekował się na polecenie Schaffgotschów barokowy rytownik i szlifierz Friedrich Winter. Zabezpieczył całość i udostępnił zwiedzającym. Później klucz do bramy posiadał strażnik mieszkający w Sobieszowie. Na jego drzwiach widniał napis, który w tłumaczeniu brzmiał: „Kto Chojnik zwiedzić chce, powierzyć swe życie musi w ręce me”. Od 1823 r. można już wchodzić na wieżę. Z zamkiem związanych jest wiele legend. Najpopularniejsza opowiada o kapryśnej księżniczce Kunegundzie, która wymyśliła sobie, że wyjdzie za mąż tylko za tego, kto na koniu okrąży mury zamku. Większość ze śmiałków spadała do Piekielnej Doliny. Pewnego dnia do zamku zawitał rycerz, który tak zachwycił Kunegundę, że chciała zwolnić go z próby i od razu wyjść za niego za mąż. Rycerz jednak odrzucił propozycję. Objechał konno mury zamku, po czym wzgardziwszy Kunegundą, odjechał. Zrozpaczona księżniczka rzuciła się w przepaść.

Po zwiedzeniu Muzeum grupa udała się do jednego z najlepszych schronisk karkonoskich Złotego Widoku w Michałowicach, gdzie oczekiwały ich półmiski swojskich pierogów! Ale po obiedzie nie było niestety błogiego odpoczynku, bowiem czekały na grupę warsztaty teatralne. Michałowice zostały założone w poł. XVII w. przez protestantów z Czech, którzy uciekli przed prześladowaniami religijnymi. Podobno było to trzech Michałów. Tutejsi osadnicy zajmowali się przez wieki głównie tkactwem, hodowlą trzody i pracą w lesie. Kiedy w XIX w. Karkonosze stały się niezwykle popularne, w Michałowicach i Jagniątkowie powstały kolonie artystyczne. Osiedlili się tu malarze, rzeźbiarze, poeci. Michałowice do dziś kontynuują te tradycje. Siedzibę mają tu dwa słynne prywatne teatry: Teatr Ciemna, ul. Kolonijna 8 (tel. 0 75 761 76 16), w którym prowadzone są warsztaty teatralne dla zainteresowanych grup przyjeżdżających do Michałowic, oraz Teatr Nasz, ul. Kolonijna 27 (tel. 0 75 755 47 44), prowadzony przez małżeństwo zawodowych aktorów – Jadwigę i Tadeusza Kutów, którzy oferują dla turystów indywidualnych czwartkowe wieczory kabaretowe.

Warsztaty teatralne w Teatrze Cinema poprowadził dla naszej grupy aktor Łukasz Duda. Były wspaniałe. Już dawno tak dobrze się nie bawiłyśmy, chociaż oprócz przyjemności czekało na nas wiele pracy. Na sobie musiałyśmy przetestować bowiem najciekawsze ćwiczenia, które można wykorzystać potem przy pracy z uczniami. Najwięcej radości sprawiło nam (nauczycielom!) wcielenie się w rolę uczniów i przygotowanie etiudy pt. „Nasza klasa”. Po zdjęciach można łatwo rozpoznać, z jaką klasą miałyśmy do czynienia... Aktor Łukasz Duda, który chce w przyszłości pracować w szkole, chyba skutecznie został przekonany, że jednak warto nad tym dłużej pomyśleć. Bo jak się trafi na TAKĄ KLASĘ, to nawet zdolności aktorskie nie pomogą!

Po tych rewelacyjnych warsztatach nadszedł czas na ognisko integracyjne. I tu pojawił się problem! Okazało się, że ze względu na wilgotne drewno żadna ze wspaniałych germanistek nie jest w stanie rozpalić ogniska! Po wielu nieudanych próbach uratowała nas właścicielka schroniska Pani Jadwiga Niedbalska, która z własnego domu przyniosła suche szczapy drewna. Wieczór integracyjny został uratowany! Były pyszne kiełbaski oraz tzw. Stockbrot (chlebek traperski), pieczony na ognisku. Na tańce integracyjne niestety nie starczyło już siły ani czasu, bo zrobiło się późno.

Na drugi dzień grupa udała się na zwiedzanie najpiękniejszych pałaców i ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej, czyli do Staniszowa, Łomnicy oraz Wojanowa. Najbardziej przypadł nam do gustu pałac w Staniszowie – ciepła, rodzinna atmosfera, no i wspaniały likier staniszowski „Echt Stonsdorfer”! Receptura likieru pochodzi od Christiana Gottlieba Körnera, który prowadził browar dawnych właścicieli Staniszowa – von Reussów. Z czasem produkcję przeniesiono do Jeleniej Góry. Od 1957 r. „Echt Stonsdorfer” produkowany jest pod Hamburgiem, na etykiecie jednak widnieją zakłady w Jeleniej Górze. Obecnie pałac w Staniszowie znów odzyskał swój blask. Przy pałacu do dziś rosną też dęby i świerki posadzone rekami ogrodników księcia von Reuss. Stąd też rozciąga się wspaniały widok na Śnieżkę!

Pałac w Wojanowie należy niewątpliwie do najbardziej ekskluzywnych w Kotlinie Jeleniogórskiej. Pierwotnie renesansowy z czterema narożnymi wieżami, należał do rodziny Zedlitzów. Kilkakrotnie przebudowywany, od 1839 r. stał się własnością księżnej Luizy Niderlandzkiej, córki króla pruskiego Friedricha Wilhelma III. Był to prezent od taty. W tym czasie przebudowano wnętrza pałacu, założono rozległy park krajobrazowy według planów P. J. Lenné oraz zbudowano oranżerię. Obecnie w pałacu oraz przypałacowych zabudowaniach mieści się hotel, restauracja oraz centrum SPA. Wrażenia niesamowite!

W Łomnicy warty obejrzenia jest zespół pałacowo-parkowy, który od 1835 r. był własnością pruskiego dyplomaty przy tronie sycylijskim – Carla Augusta Ernsta von Küstera. W 1991 r. oba pałace wróciły do tej rodziny. Zrujnowane budynki, w których do lat 80-tych znajdowała się podstawówka oraz biura gospodarstwa rolnego i sala dożynkowa, zakupił wnuk ostatnich niemieckich właścicieli Ulrich von Küster. I wraz z żoną, przy pomocy rodziny oraz znajomych stworzył z pałaców istną perełeczkę. Również zabudowania gospodarcze dawnego Dominium odzyskują swój blask. Powstaje Muzeum Gospodarstwa Domowego, kuźnia, pracownie artystyczne i rękodzielnicze. Mogłyśmy uczestniczyć w pierwszym tego typu jarmarku rękodzielniczym.

Wycieczka pozostawiła u nas niezatarte wrażenia, dlatego postanowiłyśmy co jakiś czas organizować wyjazdy „dolnośląskie”, bo Dolny Śląsk jest na pewno eine Reise wert!

Małgorzata Urlich-Kornacka